czwartek, 30 stycznia 2014

Dzień piąty - prawdziwy kulig

Dzień zaczął się typowo. No może nie do końca bo mieliśmy kolejną jubilatkę. Sto lat pani Paulinie! Pobudka, poranna toaleta, ogłoszenia, śniadanie. O 10.20 wyjazd… 

Tego dnia postanowiliśmy zmienić stok. Udaliśmy się na Litwinkę, znajdującą się dosyć blisko Niedzicy. Jednak według większości osób wybór ten okazał się niezbyt trafny. Stok pełen lodu i zasp śnieżnych… W taki oto sposób zrodził się irracjonalny pomysł, by zjeżdżać poza wyznaczonymi trasami. Trochę ekstremalnie, ale nikomu nic się nie stało J

Większość osób czas przeznaczony na jadę spędziła w karczmie znajdującej się na szczycie stoku. Najzabawniej mieli ci co nie korzystali z usług narciarskich, gdyż musieli się tam wspiąć. 20 minut drogi i gotowe. Dodam, że zbiegało się dużo szybciej i wygodniej.

W drewnianej chatce było dużo śmiechu i zabawy. Najpierw quiz o świecie, a następnie czarne historie. Spotkaliśmy się także z Anią, Piotrkiem i ich rodzicami – serdecznie pozdrawiamy.
Mieliśmy także okazję zjeść coś na ciepło lub delektować się smakiem gorącej czekolady.

Po powrocie msza i obiad. Następnie czas wolny spędzony na wspólnej integracji…
Wieczorem natomiast czekało nas mnóstwo atrakcji. Zaczęło się od grillo-ogniska. Gorąca herbata, kiełbaski i gra w skojarzenia. Niektórym przychodziły na głowy bardzo dziwne pomysły…









 Potem mieliśmy okazję brać udział w kuligu. Jechaliśmy wozami zaprzężonymi w konie. Towarzyszyły nam piosenki i zapalone pochodnie. To co pamiętam to ogromna ilość śmiechu i wspomnień.





Punktem docelowym kuligu był stok. Tam zjazd na nartach i snowboardzie z zapalonymi pochodniami. Zostało zrobionych również dużo zabawnych zdjęć. Dziewczyny ujeżdżały skuter śnieżny.



















 Droga powrotna również pełna śpiewów i śmiechu.





W ośrodku czekał nas wieczór z filmem, którego tytułu zabroniono mi umieszczać :P i z karaoke. Potem już tylko mycie i spanie.