Załapaliśmy się na promocję w PKP, ale na nasze szczęście małą – pociąg przyjechał do Krakowa tylko 40 minut opóźniony.
o.Rafał |
Niczym dziwnym nie jest, że w korytarzy można
było (prawie) ulepić bałwana.
Po długiej (15,5godz.) i męczącej podróży dotarliśmy na miejsce. Każdy z
uśmiechem na ustach z powodu dotarcia do upragnionego celu – niewielkiego
ośrodka wypoczynkowego w Niedzicy. W głowie cały czas kołatały nam wspomnienia
ostatniej nocy. Najpierw niewygodne siedzenie w pociągu, następnie przechadzka
z tumanem bagażu w Krakowie, przesiadka na autobus do Nowego Targu, godzinna
przerwa u Mr. Kebaba i ostatni etap – busem w Pieniny.
Miejsce pobytu podobne do innych, ale jednak wyjątkowe.
Powód? Bardzo prosty… Byliśmy tam MY – ELBLĄSKA MŁODZIEŻ PIJARSKA.
Ośrodek wypoczynkowy "Watra" w Niedzicy
Pokoje zwykłe - 3-4
łóżka, szafa, TV, szafeczki nocne i bardzo dziwne obrazy.
Łazienki – 3 zlewy, 3
prysznice, 5 luster, zamykana toaleta.
Pokój 7 – miejsce rozrywki – 10 łóżek,
szafeczki, TV, wejście do Narnii plus nasz sprzęt grający. Tam spędzaliśmy
wieczory pełne śmiechu, gier, filmów.
Więc wracając do początku…
Rozpakowanie bagaży - męczące to zadanie. |
Niestety, chwila wytchnienia nie trwała długo.
Obiad już na nas czekał. Jeszcze gorsza wiadomość – stołówka
w budynku obok.
Jedzenie chyba większości smakowało. Może akurat nie
pierwszy rosół (typowy niedzielny zestaw – rosół + kotlet schabowy), ale reszta
posiłków. Gospodarze byli życzliwi i nie żałowali dokładek. Oczywiście nie
brakowało również modlitwy przed i po jedzeniu.
Następnym punktem dnia okazało się mierzenie sprzętu
narciarskiego. Dobieraliśmy narty, deski snowboardowe, kaski, buty… Cała akcja
potrwała w miarę sprawnie. Nie zajęła więcej niż godzinę.
Kiedy każda z jeżdżących osób została obsłużona, nastał czas
wolny. Niektórzy odsypiali ciężką noc, inni rozpoczęli wzajemną
integrację. Nasi chłopacy czyścioszki
wzięli pierwszy prysznic. Odwiedził nas także o. Waldemar z Łapsz Niżnych –
sąsiedniej miejscowości, w której znajduje się jedna z pijarskich placówek. Graliśmy
w gry i dużo rozmawialiśmy.
Potem kolacja o trochę wczesnej porze. Wątpię by ktokolwiek
z nas jadł ją w domu o 17.30. No ale cóż. Trzeba się przystosowywać. Znów
modlitwa w wersji śpiewanej i pałaszowanie strawy (jak to dziwnie brzmi O.o).
Prosto ze stołówki przeszliśmy do starego (XV w.), niewielkiego,
bardzo bogato zdobionego kościółka p.w. św. Bartłomieja. Może nawet trochę za bardzo… W przeszłości była to parafia prowadzona przez ojców pijarów, obecnie przez księży diecezjalnych. Dla mnie
osobiście ogromnym zaskoczeniem był aktywny udział we mszy. Ludzie śpiewali,
głośno odpowiadali. Wszystko bez żadnego wstydu.
Po kliknięciu na poniższy link można odbyć wirtualny spacer po kościele i jego najbliższym otoczeniu. http://static.vtour.pl/VTincluder/442,.html
Wieczór spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Wspólnie
graliśmy w prawo dżungli, Activity, Czarne Historie. Nie brakowało również
karaoke i zamawiania pizzy ( lokal przez ten tydzień na pewno bardzo się wzbogacił).
Na koniec prysznic i w miarę wcześnie wszyscy znaleźli się w łóżkach. W końcu
tydzień miał być pełen wrażeń. Trzeba było nabrać sił na kolejne przygody.
MAŁE CIEKAWOSTKI, TROCHĘ STATYSTYCZNE:
- NA WYJEŹDZIE PRZEWAŻAŁA LICZBA CHŁOPCÓW (13 + o.Rafał)
- NAJCZĘŚCIEJ WYSTĘPUJĄCE IMIĘ TO : RAFAŁ (3 RAZY), ZARAZ PO NIM : ANIA (2 RAZY)
- MIEJSCE ZAMIESZKANIA:
- Elbląg - 19 osób
- Braniewo - 1 osoba
- Pasłęk - 1 osoba
- Kazimierzowo - 1 osoba
- Kraków - 1 osoba